Recenzja: Lucifericon – The Occult Waters
2011, nakład własny
LUCIFERICON (nie mylić z legendarnym, polsko-szwedzkim Luciferion) to co prawda zupełnie nowa nazwa ma mapie undergroundowej sceny metalowej, zespół z holenderskiej Brabancji tworzą jednak muzycy, którzy – jak to się mówi – z niejednego pieca chleb jedli. Gdy dodać, że dzielili się nim w składach takich załóg jak Destroyer 666 i Pentacle, oczywistą oczywistością staje się to, że spodziewać się można po “The Occult Waters” wiele dobrego. A w zasadzie – Złego.
Przeczucia nie mylą. Pięć kawałków, z których składa się wydane na płycie demo LUCIFERICON to po prostu kawał znakomitego, mrocznego, podlanego gęstą smołą death metalu. Bez szaleńczych temp, blast beatów, za to epatującego gęstym, że się tak wyrażę okultystycznym klimatem znanym z nagrań SADISTIC INTENT, NECROS CHRISTOS, gdzieś pobrzmiewa momentami wczesne wcielenie DEATH, innymi – nawet SAMAEL z okresu “Ceremony of Opposities”. Przyznam, żem kupiony, a “The Occult Waters” w moim prywatnym rankingu bije na łeb wiele pełnowymiarowych płyt, które zostały wydane w tym roku. Elegancko to wydane, dobrze nagrane, hołd Bezimiennej Grozie składa z pozycji właściwych. I jest to dobre, a w zasadzie – Złe. Z dużymi nadziejami czekam na pełnowymiarowy debiut.
Ocena: 9/10
Autor: Paweł Palica