Recenzja: Heaven Shall Burn – Veto
2013, Century Media
Niemiecki HEAVEN SHALL BURN dawno temu przyzwyczaił odbiorców do wysokich standardów – zarówno muzycznych, jak i tekstowych. “Veto” jest potwierdzeniem ich mocno ugruntowanej pozycji na scenie melodyjnego death metalu.
Styl HSB skrystalizował się już na “AntiGone” (2004) i zespół konsekwentnie trzyma się obranego kierunku. Z jednej strony to dobrze, bo niesłuszne okazują się dawne oskarżenia ich o “sprzedajność” po podpisaniu kontraktu z Century Media. Z drugiej zaś – materiał zarejestrowany na “Veto” wprost nawiązuje do kompozycji z poprzednich albumów. Deathcore`owy wokal Marcusa Bischoffa w dalszym ciągu tworzy charakterystyczną wizytówkę HSB – teraz silniejszą, częściej przechodzącą na death metalowe pole, pozostawiającą po sobie wyraźniejsze piętno. Każdy utwór porywa przy tym tempem na miarę “Voice Of The Voiceless” ze wspomnianego wcześniej “AntiGone”. HSB nie zapomina jednak o melodii, stawiając raczej na death metalowy ciężar aniżeli na deathcore`ową młóckę. Jest mocno, chociaż od totalnej brutalności dzieli ich kilka mil.
Na nowej płycie nie zabrakło również trafionych udziałów gościnnych. W “Die Stürme rufen dich” (drugi w karierze HSB utwór poświęcony chilijskiemu bardowi Victorowi Jara – pierwszy, “The Weapon They Fear”, znalazł się na “AntiGone”) pojawili się muzycy formacji BORN FROM PAIN – Rob Franssen i Dominik Stammen, a w “Valhalla” możemy usłyszeć Hansi Kürscha, wokalistę BLIND GUARDIAN. Między innymi dzięki takim zabiegom, choć muzycznie nie ma tutaj jakiegoś wielkiego zaskoczenia czy fajerwerków, twórczość HSB w dalszym ciągu zaciekawia. Czasami, jak choćby w wybranym na singel “Hunters Will Be Hunted”, słychać współpracę gitar – melodyjnej z bardziej surowymi, pourywanymi riffami. Walka dźwięków, która nadaje mocy całemu albumowi. “You Will Be Godless” jest bodaj najbardziej death metalową propozycją na “Veto”. Na pewno ciekawie byłoby zobaczyć ich całościowo w takiej odsłonie, niemniej jednak – jeśli zdecydują się brnąć dalej w brutalność – przypuszczam, że nie dojdzie do tego na następnym albumie.
Największym minusem “Veto” jest swoista przewidywalność. Mimo wszystko za mało tu różnorodności czy chociażby zmian tempa – jakiegokolwiek elementu, który wyrwałby utwory z utartego przez zespół schematu. Można powiedzieć, że najnowszy krążek to stare, dobre HSB. Ale co z tego, jeśli brak iskry, która wyróżniłaby album spośród pozostałych w ich dorobku?
Ocena: 7,5/10
Autor: Zuza Stecka