Recenzja: As I Lay Dying – Awakened
2012, Metal Blade
“Awakened”, szósty album studyjny wydany nakładem Metal Blade Records, od pierwszych dźwięków okrywa niewiernych hańbą zwątpienia w AS I LAY DYING. Bezlitoścnie ulepszyli swój warsztat deklasując tym samym większość metalcore`owych zespołów.
W każdej sekundzie słychać pasję tworzenia muzyki. Może nie jest to w ich przypadku nic odkrywczego, ale na pewno nagrali konkretny materiał, z dużą dawką solidnego metalcore`a. O ile jeszcze można to tak nazwać. Ograniczyli czyste wokale do niezbędnego minimum na rzecz rozdratego, jeszcze mocniejszego wokalu Tima Lambesisa. Metalowe elementy na “Awakened” idealnie splatają się z hardcore`ową energią. W przestrzeni dźwiękowej niewiele jest miejsca na odpoczynek, czy czasu na skupienie się na mroczniejszych i bardziej pesymistycznych niż dotychczas tekstach. Przypuszczam, że mogliby nawet śpiewać o zabawie w piaskownicy i nikogo by to nie obchodziło. Jest to jeden z niewielu albumów, na których muzyka broniłaby się sama bez względu na (za)wartość liryczną. Nie ma tu nawet leniwych solówek, a spokojne intro rozpoczynające “Overcome” to tylko bonus przed przyjemną niespodzianką – brakiem spowolnienia. Rozpędzone dźwięki praktycznie nie dają czasu na wytchnienie czy delektowanie się zawartym na płycie materiałem. Chłopaki z AS I LAY DYING porywają jak huragan przenosząc w miejsce nasączone wżerającym się w mózg metalowym jadem i wypluwają z energią działającą mocniej niż poranna kawa.
“Awakened” jest bodaj najbardziej solidnym tworem AS I LAY DYING. Nazwałabym to pozytywną agresją, porażającą na długi czas po przesłuchaniu płyty. Nie tylko wzmocnili swoją pozycję na scenie, ale także niewątpliwie podnieśli poprzeczkę dając z siebie o wiele więcej. W uwydatnieniu miazgi, którą poczyniono nagrywając “Awakened”, pomogli producent Bill Stevenson i odpowiedzialny za miksowanie Colin Richardson (CARCASS, BEHEMOTH, NAPALM DEATH). Przyznam, że przed przesłuchaniem płyty miałam obawy, czy aby AS I LAY DYING nie pozwolili sobie na zmiękczenie swojej muzyki. “Awakened” jest jednym z najprzyjemniejszych rozczarowań, jakich mogłam doznać.
Ocena: 8,5/10
Autor: Zuza Stecka