Recenzja: Arckanum – Helvitismyrkr
2011, Season Of Mist
Powraca szwedzki troll, a właściwie to nie powraca, no chyba, że z lasu, do którego powędrował, jak to trolle czynią. ARCKANUM płyty nagrywa regularnie. Ja tam nigdy tym zespołem jakoś specjalnie się nie fascynowałem. Od zawsze za to kojarzy mi się z hasłem ?alkoholowy świr?, wypromowanym przy okazji jakiegoś zdjęcia w jednym ze starych numerów nieodżałowanego ?Sadistic? ? zine. Na tytule język można sobie połamać jak nic. A tymczasem muzyka trochę mnie zaskoczyła, nie wiem, czy przez to, iż nie baczyłem losów ARCKANUM i stanąłem na epoce pierwszych albumów. Być może zimny, rzężący black metal poszedł w pizdu dawno temu. Został za to nieźle, może nawet za bardzo, wyprodukowany black, któren cały czas trwa według skandynawskiej modły. I jeżeli chodzi o aranżacje, to trzyma się całkiem niczego sobie. Natomiast wolałbym usłyszeć bardziej chropowate i surowe brzmienie, nie takie jak na starych dokonaniach, niemniej z pewnością dodałoby uroku i bardziej pasowało do tego, co tworzy ARCKANUM. Ponad 48 minut skandynawskiego black, szybkiego, miejscami transowego (ale nie w stylu BURZUM), maźniętego tu i ówdzie melancholią i deprechą (skrzypce w ?Svartr ok. ?ursligr?) i co dobre – zagranego swobodnie. Czuć, że kolo nie napina się tworząc swą muzę, wypływa mu sama z paluchów, a że (jak na trolla) przystało to pewnikiem czarne ci one i sporawą żałobą pod pazurem okryte, to i muza w takowym kolorze jest. Banalnie rzecz ujmując, fajne to nowe ARCKANUM, w każdym utworze się elegancko zmieniają tempa, w miarę ciekawe pomysły, jeno jak zauważyłem wcześniej, zbyt sterylne. No i to niepotrzebne wyciszenie na pięć minut na samo koniec, co tak naprawdę daje nam 43 minuty muzyki. Niemniej jednak, biorąc po uwagę powyższe, sumując i ogólnie ujmując, wszem i wobec obwieszczę, iż ?Helvitismyrkr? (żesz w dupę, jak ja kocham takie tytuły) jest całkiem dobrą płytą!
Ocena: 8/10
Autor: vonMortem