Recenzja: Antestor – Omen

2012, Bombworks Records
Norweski chłodny klimat niewątpliwie odbił się na twórczości istniejącego od 1990 r. zespołu ANTESTOR. Przesłuchując „Omen” odnosi się wrażenie, jakby tkwiło się w black metalowym horrorze.
„Omen” na pewno zaspokaja 7-letnie oczekiwania na nowy album ANTESTOR. Zawiera 10 solidnych utworów, które mogą jednak zdawać się zbyt zlane ze sobą. Nie oznacza to bynajmniej montotonii – raczej długą opowieść. Szybkie, urywane riffy gitarowe idealnie uzupełniają się z długimi i przeciąganymi. Solówki niestety nie są powalające – niekiedy nawet zupełnie niepotrzebne, jakby oderwane od klimatu i wciśnięte tylko po to, żeby były – bo trzeba. Jest to jednak do przełknięcia w „In Solitude”, bo kolejnego utworu „The Kinding” słucha się już z upiornym zaciekawieniem. Zwłaszcza, że zespół dozuje tempo ze spokojnego w piekielne, by zakończyć klamrą na niemalże usypiającym. Czytaj dalej…