Musick Magazine

Metal Magazine

[recenzja] Hope Drone – Cloak Of Ash

Hope Drone

Cloak Of Ash

Relapse Records

Ocena: 6,5

Wydać debiut w Relapse, szczególnie w dzisiejszych, przeoranych przez internet i powszechny dostęp do muzyki, czasach to spora nobilitacja i zapewne Australijczycy tak do tematu premiery Cloak Of Ash podchodzą. Czym skusili obchodzącą jubileusz ćwierćwiecza zasłużoną amerykańską oficynę? Prócz argumentów własnych, czysto muzycznych, może tym że Altar of Plagues i Cult of Luna zawiesili działalność, Wolves in the Throne Room odpływa coraz mocniej od metalowego rdzenia a Deafheaven raczej słabuje? Hope Drone gdzieś tutaj, pomiędzy tymi nazwami, się mości. Nie odkrywa ani trochę nie eksplorowanych dotąd lądów, nie zabiera w niebadane przestrzenie ? swój własny charakter, intensywność, ?atmosferę? jednak posiada. No i nie muli, mimo form raczej długich (otwierający płytę Unending Grey ma ponad 20 minut, gro z tego czasu to wolne, repetowane gitary, ale na tyle ciekawie poprowadzone, że nie nudzą). Spokojne, eteryczne, nielekko melodyjne fragmenty i zwolnienia (GY!BE), zabudowane w tle gitarowymi tematami (tu mocno Szwedzi z Ume? się kłaniają), stają naprzeciw ciężkim pochodom (trochę Rosetty) oraz eksplozjom wściekłości z raz panicznie raz rozpaczliwie ujadającym wokalistą. Owszem, zgadza się na Cloak Of Ash wszystko. Wszystko to jednak gdzieś już było, podane nierzadko w bardziej frapujący sposób. Debiut mrocznych kangurów z Brisbane zaprzysięgłym fascynatom konwencji reprezentowanych przez wspominane wyżej bandy, raczej da jeszcze pewną satysfakcję. Jeśli jednak ktoś szuka pierwiastka oryginalności w estetyce post / black / sludge ? to już raczej nie tutaj.

Sławek Łużny