Recenzja: Gravecrusher – Morbid Black Oath
2014, Xtreem Music
I następni do golenia. Znów death metal, znów tzw. starej daty. Nie narzekam, nie grymaszę. Tym bardziej, że jest to następna kapela, prezentująca całkiem wysoki poziom, co przy braku oryginalności wykonywanego rodzaju muzyki jest wskazane, gdyż nie ograniczają się do jednostajnego łupania i nastrojenia gitar tak, by zalatywały piwnicą. GRAVECRUSHER gra szybko, jest tu odpowiedni, mroczny klimacik (wystarczy rzut okiem ? to taka paraolimpijska dyscyplina, obok rzutu batutą i skoku o pomidorowej tyczce ? na tytuły kawałków), a wolniejsze fragmenty, jak np. w Necromantic Perversion, przypominają mi o dokonaniach sceny fińskiej. Główny motyw, to tak jakby mocno zakurzony VADER. Jednak esencją tej muzyki są szybkie, mielące tempa, gdzie gruz sypie się odpowiednio, palce idą po gryfach szybciutko, coś tam gdzieniegdzie wykręcą i wyśrubują, jak w tytułowym. Siła w prostocie, moc w łatwo przyswajalnych riffach, które szybko wkręcają się w baniak. My tu gadu-gadu, a oni napierdalają dalej ? Worship The Impaler. Jeśli dociera do was, dajmy na to, ostatni materiał INSEPULTO, to GRAVECRUSHER jest jeszcze lepszy, gdyż wrzucają nieco więcej urozmaiceń- na dominujące, szybkie tempa, nakładają nieco średnich i wolniejszych, potrafią uderzyć w melodię czy zakręcić parę młynków na gitarach. Spokojnie, żadnych technicznych łamańców tu nie uświadczymy, przekaz jest wciąż ten sam ? konkretnie wypunktować słuchacza wulgarnym i surowym death metalem, zakorzenionym głęboko w początku lat 90. Do tego takie małe niuansiki, jak w Cryptic Butchery, gdzie część utworu, to proste granie w rytmach serwowanych ongiś przez MASTER, a następnie solówa a?la DEATH i brutalny death metalowy wyziew. Krótki fragment w Triumph of the Undead, będący skinieniem w stronę DEATH. Riff przewodni w tytułowym, tak na dzień dobry, jest znaczącym kaszlnięciem w kierunku CARCASS. Jakieś pytania, jakieś wątpliwości? Nie widzę, zamykamy więc wykład, proszę wyjąć karteczki?
Ocena: 7,5/10
Autor: vonMortem