Recenzja: Ketha – 2nd Sight

2012, Instant Classic
Drugi album Kethy, „2nd Sight”, pozornie i podchwytliwie wydaje się być łatwy do zrecenzowania. Można wszak pisać o pewnej intensywności, którą usytuować warto w obrębie zespołów takich jak Godflesh, Neurosis czy Swans. Jest tu groove, ciężar i masywność Meshuggah, a nad wszystkim zdaje się unosić Kobong, z naciskiem na Chmury nie było. Są i połamane rytmy, z których znamy choćby Fantomas czy Tomahawk, jak i sporo jazzowych barw. O ile jednak na pierwszej płycie zespołu można było mówić o ściganiu Kobongowego wzorca, o tyle na nowej płycie, choć występuje tu masa oczywistych skojarzeń, o wiele jest więcej pierwiastka własnego – KETHA.