Musick Magazine

Metal Magazine

Recenzja: Kill Division – Destructive Force

2013, Metal Blade

KILL DIVISION? Nie znam, ale nazwa fajna i choć nowa na metalowej scenie, to tworzący ją ludzie nowicjuszami z pewnością nie są. W skład zespołu wchodzą bowiem byli członkowie kapel takich jak Occult/Legion Of The Damned, God Dethroned czy Asphyx (że wspomnę tylko te najbardziej znane). No nic, na pewno przyda się w promocji, ale muzyka musi obronić się sama.

Dwóch Holendrów i jedna Holenderka, która przynajmniej na promocyjnym teledysku wygląda całkiem… sympatycznie, gra sobie niezbyt skomplikowany death metal z thrashowym zacięciem. Proste, klasyczne riffy, którym wtórują blasty przeplatane średnimi tempami. Do tego odpowiednia dawna energii, dwa wokale i mamy muzykę KILL DIVISION. Ot, taka mieszanina współczesnego oblicza Vader, agresji późniejszego God Dethroned i thrashowego zacięcia Legion Of The Damned. Nic nowego, oryginalnego, ani szczególnie porywającego, ale zagrane i wyprodukowane całkiem zgrabnie, bez zbędnych ozdobników i plastikowego brzmienia.

Mimo, że daleki jestem od zachwytów nad tą płytą, to ze sporą sympatią patrzę na tego typu zespoły. Nie starają się być na siłę odlskulowi ani nowocześni, z nikim się nie ścigają i nie próbują wciskać się w jakąś popularną obecnie niszę. KILL DIVISION po prostu naparzają agresywny death/thrash bez żadnej ściemy i za to od razu ich polubiłem. W końcu nie samym kawiorem człowiek żyje. Co tu dużo gadać – “Destructive Force” to debiut udany. Nie namiesza w podsumowaniach i raczej nie będziecie słuchać go w kółko przez tydzień, ale czy to znaczy, że można taką płytę z czystym sumieniem olać? Część osób uzna, że tak, bo ten album to klasyczny średniak, ale ja osobiście lubię takie płyty i tę też przesłuchałem z przyjemnością, a wrażenie pozostawiła na tyle pozytywne, że nazwę KILL DIVISION zapamiętam i na pewno sprawdzę ich kolejny album.

Ocena: 5/10
Autor: Maciej Malinowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *