Musick Magazine

Metal Magazine

Recenzja: Arkham Witch – Legions Of The Deep

2012, Metal On Metal

ARKHAM WITCH – brytyjska załoga, która powstała na zgliszczach THE LAMP OF THOTH – to zespół, w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. A premiera “Legions Of The Deep”, jego drugiej pełnowymiarowej płyty, była jednym z najbardziej przeze mnie oczekiwanych wydarzeń muzycznych tego roku. I nie zawiodłem się na tym albumie w najmniejszym stopniu. Ba, otrzymałem więcej, niż się spodziewałem!

Dzieło mało przecież znanej ekipy z angielskiej prowincji to diament, który pewnie nigdy nie zostanie należycie wyeksponowany i doceniony. Rzecz, która wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi zaprzecza twierdzeniu, że Nowa Fala Brytyjskiego Heavy Metalu (NWOBHM) to muzyczny trup, gatunek do bólu już zgrany, śmiertelnie nudne popłuczyny po IRON MAIDEN. Płyty z tak potężnym jajem, wywołującej u mnie równie szeroki uśmiech, dawno bowiem nie słyszałem.

Na “Legions Of The Deep” czuć przede wszystkim, że płytę nagrali ludzie, w których żyłach płynie cała spuścizna brytyjskiego (i nie tylko) ciężkiego rocka, w pierwszym rzędzie wielcy fani heavy metalu, dopiero później muzycy. Słychać doskonale, że dla nich takie nazwy jak DEEP SWITCH, WITCHFINDER GENERAL, ANGEL WITCH, HELL, CIRITH UNGOL, HALLOWS EVE i PENTAGRAM są równie, jeśli nawet nie bardziej, istotne niż oczywiste w tym przypadku IRON MAIDEN czy JUDAS PRIEST. I potrafią to wykorzystać, tworząc własne utwory.

Słychać to już w otwierającym płytę “David Lund”, z fantastyczną, wpadającą w doom metalowe klimaty linią wokalu, a od tego momentu do niemal samego końca albumu trwa kapitalna zabawa konwencją. Czy to jednak toczący się z sabbathowską dostojnością “Iron Shadows In The Moon”, czy zahaczający o thrash “Infernal Machine”, nawiązujący do pirackich klimatów RUNNING WILD “The Cloven Sea”, stadionowy, w pas KISS się kłaniający “Gods of Storm and Thunder”, czy wreszcie znakomity numer tytułowy (w którym gościnnie pojawił się na wokalu Leo Stivala z maltańskiego FORSAKEN), efekt jest znakomity. A charakterystyczna, łobuzerska barwa głosu Simona i zainspirowane prozą Lovecrafta teksty jedynie dodają wszystkiemu pikanterii. Bo cała płyta to poniekąd wielkie “UP YOURS!” w kierunku tych, którzy heavy metal uznają za wieśniacką muzykę. “Fuck you, we`re from Keighley!”, brzmi odpowiedź.

Poczułem się honorowym obywatelem tego miasta. Dla mnie “Legions Of The Deep” to po prostu płyta roku.

Ocena: 11/10
Autor: Paweł Palica

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *